clipboard01Tatry zimą.
Idea takiej wyprawy chodziła już za mną jakiś czas. Co prawda miałem za sobą zimą Morskie Oko 😉
Lecz, to nie było to.

Na necie łatwo znaleźć opisy szlaków dla początkujących w turystyce zimowej w tatrach. Nie będę się na ten temat rozwodził.

W końcu z Kuźnic (1), przez Przełęcz Między Kopami (2) do Schroniska Murowaniec (3) może dojść każdy. Wobec tego ominę opis tego fragmentu.
Od Hali Gąsienicowej widać było, że mimo iż śniegu (przynajmniej w dolnych partiach) nie ma, tak wyższe majaczą złowrogo.
Za nami zostały przebłyski porannego słońca okalające Zakopiec z przyległościami, a przed nami szary, surowy i niegościnny widok. I ten porywisty wiatr.

Po śniadaniu w hotel…schronisku Murowaniec przyszła pora ruszyć dalej. Do Czarnego Stawu Gąsienicowego niebieskim szlakiem bez niespodzianek. Odbijamy na czarny szlak.
Posuwamy się wyżej i wyżej.

Na Karbie krótkie i proste pytanie. Czy idziemy dalej? Wiatr był nie do zniesienia. W porywach każdy z nas nie wsparty, lądował na klęczkach.
Wiatr gwizdał, wdzierał się w każdy zakamarek, a widoczność była z każdą chwilą coraz gorsza.
Co jakiś czas tylko było widać w oddali, że światło czasem skromnie przedziera się od Zakopanego i dalej.

Idziemy dalej. Coraz więcej mokrego śniegu, coraz więcej lodu pod nim. Ściekająca woda. Nie dający spokoju wiatr.
W pewnym momencie wymagane było założenie raków. Wyżej spotkaliśmy parę obcokrajowców. Ubranych jak na Krupówki, a dziewczyna to chyba adidasy miała.
To zakrawa o próbę samobójczą.
Kolega namówił ich, by zeszli na dół póki jeszcze mogą. Oddaliśmy im jeden z kijków.

To był dla mnie przyśpieszony kurs nauki obsługi raków, czekana. Na szczęście ekipę miałem ogarniętą, a chłopaki kawał świata już zjechały J Wiedzieli co i jak.

Tak o to po dłuższej chwili zdobyłem Kościelec.
Widoczność była taka, że niesamowicie pobudzała wyobraźnie. W sumie mogłem zrobić panoramę, a wam sugerować byście sobie szczyty w paincie dorysowali J

Zejście. Już gorzej. Jednak obycie ze sprzętem musi przyjść z czasem. W każdym razie czułem się o wiele mniej pewnie, niż na Orlej latem.

Do Karba troszkę nam zeszło. Widoczność i warunki się nie poprawiły. A nawet pogorszyły.
Na drogę powrotną wybraliśmy niebieski szlak w kierunku Zielonego Stawu by później spokojnie odbić z powrotem do schroniska.
Z a sobą zostawiłem warunki o wiele gorsze niż te opisane w czasie felernej wyprawy na Zawrat w lipcu.
Niemniej byłem teraz gotowy.

Dalsza droga do Kuźnic prowadziła tak samo jak wyjście i bez niespodzianek.

Serdeczne dzięki dla:

Krisa (sprzęt, nauka, wsparcie moralne, żarty wyszukane mniej lub bardziej 😉 )
Mirka Dudzika (cięty dowcip, napisz chłopie w końcu tę książkę o swoich podróżach)

Tak. To ten sam gość 😉 Do Maroka na rowerze

Moniki (wsparcie, wysłuchiwanie mojego biadolenia)